Hej! Wraz z tym jak obiecałam poprawienie częstotliwości postów, tak się za to nie zabrałam, a przerwa znów trwa więcej niż 3 dni, które były maksymalnym odstępem o jakim myślę. Muszę się wziąć w garść, ale ja nie o tym.
W każdym wieku jest się dzieckiem, chociażby w jednej dziesiątej. Wiem, że wszyscy, którzy to czytają nadal czują się małymi szkrabami, które widząc lizaka, loda albo balony cieszy się, uśmiecha i troszeczkę szaleję. Ja mam podobnie, ale na widok placu zabaw. Często z przyjaciółmi chodzę po mieście i zaglądamy do różnych szkół, a tam często są takie właśnie miejsca, więc wtedy czuję, jak kryjące się we mnie dziecko wychodzi na powierzchnię i ujawnia się w postaci szybkiego biegu do huśtawek, które wprost uwielbiam i kocham.
Dużo osób mówi mi, że pójście do gimnazjum i rozpoczęcia tam nauki zmienia strasznie daną osobę. Stajemy się poważniejsi, mniej rozbujani i raczej spokojni. Ale ja nadal czuję, że tak się nie stanie nawet jak będę babcią lub prababcią. Po prostu lubię się pobawić, śmiać się głośno. To daje mi prawdziwą radość. Podobnie jest z huśtawkami. Widząc samotną, opuszczoną huśtawkę, która bujana jest tylko przez wiatr od razu biegnę, siadam i zaczynam się huśtać. Wtedy czuję się jakbym znowu miała 5 lat, a mama właśnie mnie zabrała na obiecany spacer do placu zabaw.Niektórzy mówią, że to dziwne, ale ja twierdzę, że to naturalna kolej rzeczy.
A Wy macie w sobie jeszcze dziecko?